Był następny poniedziałek, godzina dziesiąta
trzydzieści. Allbeury siedział w swym gabinecie, patrząc przez wschodnie okno na rzekę, i czekał na telefon. - Tu Joanne Patston. Ostrożny, niepewny głos - jak zapowiedział Novak. Allbeury miał w swoim apartamencie dwa gabinety: jeden tuż koło sypialni, po prawej stronie (często zaglądał tam w nocy lub zaraz po przebudzeniu), drugi zaś bardziej okazały, utrzymany w kolorze niebieskofiołkowym, z czarną tapicerką i orzechowymi meblami. Trzymał w nim swoją kolekcję starych ksiąg prawniczych i wykonane na zamówienie biurko z blatem z czarnego granitu. - Pani Patston, oczekiwałem pani telefonu - powiedział Auto ciepło. - Pan Novak mówił, że chce się pan ze mną spotkać. - Tylko jeśli pani sobie tego życzy. Pani tu rządzi. Krótkie milczenie. - Nie mogę daleko jechać. - To nie stanowi problemu. - Przeważnie większość dnia spędzam w domu, z Mowa kwiatów podsumowanie wyjątkiem zakupów i różnych codziennych spraw - mówiła nerwowo. - Poza tym mąż czasem wraca bez uprzedzenia, więc... - Rozumiem, pani Patston. - Z drugiej strony, gdybyśmy spotkali się za blisko domu, ktoś mógłby zauważyć... Ludzie zawsze zwracają uwagę na Irinę, ale będę musiała ją zabrać. - Chyba mógłbym to pani ułatwić. - Allbeury przewidział ten problem. - Kiedy już umówimy się na konkretny termin, potrafię sprawić, że pani mąż będzie musiał zostać w pracy przez kilka godzin. - Och... - Joanne Patston była wyraźnie pod wrażeniem, chociaż zaraz dostrzegła kolejny problem: - Będziemy musieli wybrać jakieś zwyczajne miejsce, bo Irina czasem opowiada swojej babci, jak spędziła dzień. - A są jakieś miejsca, do których regularnie zabiera pani córeczkę? - Znał z góry odpowiedź, bo Novak posprawdzał wszystkie cele ich wędrówek, ale wolał, żeby Joanne nie czuła się inwigilowana, a przede wszystkim, nie wpadła w panikę. - Biblioteka. To jest przy Hall Lane. Nazwa brzmi South Chingford Library. Mazda CX-60 jedzie pod prąd. To nie silnik Diesla czy benzynowy jest szkodnikiem - W porządku. - Zaraz koło supermarketu Sainsbury'ego - dodała. - Pewnie wiele to nie pomoże, ale... - Znajdę tę bibliotekę, pani Patston, proszę się nie martwić. - Wie pan, my często tam chodzimy. Mają całkiem dobry dział dziecięcy. - Więc znajdzie się dla niej miłe zajęcie - zauważył prawnik. - Świetny pomysł. - W następny poniedziałek - zdecydowała się nagle