- Wiem, ale czy Rose nie jest dzisiaj zaproszona na piknik w Hyde Parku?
Hrabia dopił kawę. - Już zawiadomiłem Roberta o odwołaniu spotkania. Później mi podziękuje, że go uratowałem. Znowu był dawnym sobą, lecz Alexandra dobrze pamiętała jego wcześniejsze zachowanie. - Może lord Belton naprawdę ją lubi? Przecież nie zmuszał go pan, żeby zaprosił Rose na piknik? To nie taniec z guwernantką, prawda? Gładkie czoło Luciena pokryły zmarszczki. - Sam to pani powiedział? - Wystarczyło trochę zdolności dedukcyjnych, milordzie. Przez chwilę mierzył ją wzrokiem, a następnie spojrzał na lokajów. - Thompkinson, Harold, zostawcie nas samych. - Ależ... Nim zdążyła zaprotestować, służący opuścili jadalnię. https://fashionistki/spodnice-hm-ktore-warto-miec-w-swojej-szafie/ - A teraz co dedukujesz? - spytał, zamykając za nimi drzwi. Westchnęła, żeby ukryć drżenie. - Że popełniasz kolejny błąd. - Chodź tutaj. - Nie. Wezwij ich, zanim potwierdzą krążące o mnie... o nas plotki. - Moja służba nie plotkuje. Podejdź do mnie, Alexandro. - Tak czy inaczej nie powinniśmy tu być sami. https://fashionistki/maseczka-drozdzowa-babuszki-agafii-opinie/ Okrążył stół i przystanął za jej krzesłem. - Pozwalam Rose na urodzinowe ekstrawagancje. Czego jeszcze ode mnie oczekujesz? Wiedziała, że mu się nie oprze. Ciągnęło ją do niego jak pszczołę do miodu. - Nigdy nie dość przykładnego zachowania. Odchylił jej krzesło do tyłu i spojrzał na nią z błyskiem w oczach. - Jestem innego zdania. Gdy ją pocałował, jej ciało zareagowało jeszcze żywiej niż w nocy. Miała ochotę owinąć się wokół niego i nigdy nie puścić. Wplotła mu palce we włosy, przyciągnęła go do siebie... - Lucienie, kochany chłopcze! - Do diaska! - syknął i postawił równo jej krzesło. Zajął swoje miejsce, w chwili kiedy drzwi się otworzyły i do pokoju wkroczyła pani Delacrohe. Tuż za nią weszła Rose. - Słucham, ciociu? Alexandra z trudem się hamowała, żeby na niego nie spojrzeć. Mówił tak opanowanym głosem, jakby chwilę wcześniej jej nie całował. Sięgnęła po filiżankę, żałując, że nie ma w niej czegoś mocniejszego niż herbata. - Mówiłam, że jesteś kochany! Dlaczego nic nam wczoraj nie powiedziałeś? Oszczędziłbyś mi nerwów! - Musiałem najpierw ustalić kilka spraw. Panna Gallant i ja właśnie omawialiśmy jedną z nich. W końcu na niego zerknęła i nagle zrozumiała, dlaczego siedzi w obecności dam. Stłumiła niestosowny chichot. Orwell po polsku. Rząd pracuje nad megabazą. "Potencjał do nadużyć" - Tak - poparła go skwapliwie. Gdyby ciotka Fiona wiedziała... - Czy mogę przekazać paniom wieść, milordzie? - Oczywiście. - Panno Delacroix, zdaje się, że będzie pani mogła tańczyć walca na przyjęciu urodzinowym. Rose wytrzeszczyła oczy. - Co? Alexandra skinęła głową. - Dzięki staraniom kuzyna zostaniesz dziś po południu przedstawiona księciu Jerzemu, a ponieważ wieczorem jest przyjęcie u Almacków...