Odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do wejścia, nie
spoglądając ani razu do tyłu. Scott patrzył za nią rozdarty między podziwem dla jej odwagi a żalem, że był zmuszony ją okłamać. Nie był zadufanym w sobie prostakiem, ale musiał takiego udawać. Zamierzał poślubić Camryn. To był jego genialny plan i nie pozwoli, by cokolwiek stanęło temu na przeszkodzie. A już na pewno nie coś tak nieodpowiedniego jak kiełkujące uczucie do niani własnych dzieci! Choć stosunek Willow do trójki podopiecznych nie uległ zmianie, to od tej pory starała się spędzać jak najmniej czasu z ich ojcem. Zawsze była uprzejma i chętna do współpracy, ale jednocześnie dokładała wszelkich starań, by zachować między nimi odpowiedni dystans. Nie patrzyła mu w oczy, mówiła ZARA Home - kolekcja głosem nie wyrażającym emocji. Scott udawał, że tego nie widzi. Jego stosunek do niej również uległ zmianie. Uśmiechał się bezosobowo, krótko ucinał wszelkie rozmowy. Atmosfera między nimi była napięta do granic możliwości R S i gdy nadszedł piątek, dzień przyjęcia u Moffatów, Willow rozbolała https://fashionistki/spodnice-hm-ktore-warto-miec-w-swojej-szafie/ z tego wszystkiego głowa. Nienawidziła nieporozumień i choć nie sprzeczała się otwarcie ze swoim pracodawcą, różne drobne złośliwości dużo bardziej wyprowadzały ją z równowagi niż porządna awantura. Na myśl o przyjęciu robiło jej się niedobrze. Będzie zmuszona udawać szczęśliwą dla dobra państwa Moffatów; przebywać w jednym pokoju ze Scottem i uśmiechać się do nieznajomych. Nie miała na to najmniejszej ochoty! Dzieci natomiast nie mogły się doczekać przyjęcia. Piszczały radośnie, kiedy pomagała im się ubrać. Gdy cała trojka była już gotowa, ustawiła je w rzędzie w pokoju Lizzie, niczym żołnierzy. - Czas na inspekcję! - zarządziła. - Muszę przyznać - ciągnęła, poprawiwszy muszkę Mikeya - że wyglądacie wprost cudownie! - Super! - ucieszyła się Amy. Zaczęła kręcić piruety tak szybko, że straciła równowagę i wpadła na Mikeya, który z kolei poleciał na Lizzie i przewrócił ją na łóżko. Na szczęście Willow w porę zareagowała, by nie dopuścić do awantury. Podbiegła do okna, nim dzieci zaczęły kłócić się na dobre. - O mój Boże, spójrzcie na to! - Co?— zawołały chórem. kieliszki do wódki - Rozpadało się na dobre. - Będziemy musieli włożyć płaszcze przeciwdeszczowe - zawyrokowała Amy. - Nie możemy przecież zamoczyć nowych sukienek. - Tata wrócił! - Lizzie przyciskała nos do szyby. - Musimy się pospieszyć, bo inaczej się spóźnimy! - Spojrzała R S z niesmakiem na dżinsy i koszulkę Willow. - Musisz się przebrać. Nie możesz przecież pójść w tym! - Nie pójdzie - odezwała się Amy. - Włożysz sukienkę