Na jego ramieniu usiadł komar. Sebastian nawet nie miał siły,
by go strzepnąć. Patrzył na niego bezradnie przez czerwoną mgłę. Słyszał trzaski gałęzi. Lucy była coraz bliżej. Wiedział, że ścieżka doprowadzi ją do skalnej półki o ponad metr nad nim. Gdyby zachował milczenie, to możliwe, że by go nie zauważyła i wróciła do przyjaciół, przekonana, że mieli rację, mówiąc o wiewiórce. Ale wówczas jak miałby dotrzeć do motelu? Jego samochód stał zaparkowany przy drodze. Wiedział, że w tym stanie nie zdoła tam dojść. Mdlałby co kilkanaście kroków, narażając się na kolejne uderzenia kamieniami. Lucy pojawiła się na ścieżce tuż nad jego głową. Żeby go zobaczyć, musiałaby tylko pochylić się i spojrzeć w dół. Powinien był posłuchać głosu instynktu i zostać w Wyomingu. masaż dla par warszawa Jeździć konno, spać w hamaku, grać w samotnika i czytać poezję. Westchnął ciężko i odezwał się: – Cześć, Lucy. Podskoczyła z wrażenia, choć nie tak wysoko, jak oczekiwał. Może już zaczynała się przyzwyczajać do jego obecności. – Sebastian? Co ty tutaj... O Jezu! Bez wahania zjechała w dół na pupie i przykucnęła przy nim. Najlepiej oceniania siłownia warszawa przez klubowiczów Na szczęście ubrana była w szorty i koszulkę. Woda w najniższym zbiorniku sięgała jej tylko do kolan, więc nie zawracała sobie głowy kostiumem kąpielowym. Sebastian spróbował się uśmiechnąć. – Przydałoby mi się jakieś suche ubranie. – Raczej karetka pogotowia. Co się stało? – Zbocze się osunęło i spadłem. Lucy przymrużyła oczy. Zauważył na jej twarzy wątpliwości i lęk. Dotknęła palcem jego czoła nad prawym okiem. – Potrzebny jest lekarz. To może być wstrząs mózgu. – Nie. – Przydałoby się założyć szwy. – Nie przeszkadzają mi blizny i nie zamierzam wykrwawić się na śmierć. Przez chwilę patrzyła na niego w milczeniu. – Zbocze się osunęło, tak? – Mhm. – To nie był wypadek – stwierdziła. – Teoretycznie mógł być. Pokiwała głową. – Powiedz mi, tylko szczerze, czy mam wzywać karetkę? Potrząsnął głową. Okazało się, że był to błąd, bo twarz Lucy zakołysała się przed jego oczami i zrobiło mu się niedobrze. 37-letni rentier pokazuje drogę do finansowej wolności Przymknął oczy i po chwili mdłości minęły. – Nic mi nie będzie. – Powinnam wezwać policję. – Nikogo nie znajdą, tym bardziej, że sam nikogo nie zauważyłem – powiedział i była to prawda. – To brzmi znajomo – powiedziała cicho. Sebastian otworzył oczy. – Potrzebuję tylko trochę wody i kilku małych plasterków. – Lucy! – zawołał ktoś z dołu. – Znalazłaś coś? Podniosła się i odkrzyknęła: