- Jestem daleko przed tobą, Shelby.
- Wątpię. - Zdążyłem już skontaktować się z prywatnym detektywem. - Bez uzgodnienia ze mną? - Miała czelność uważać się za obrażoną, kiedy stała przed nim na jego zakurzonym 41 ganku. - Tak. - Ale nie pomyślałeś, że chciałabym wiedzieć... - Przerwała i chrząknęła, a potem zapatrzyła się w blask zachodzącego słońca, jaskrawe odcienie różu i złota, który podkreślał kontury wzgórz na zachodzie. - Och, rozumiem. - No myślę. Niemiłe uczucie, kiedy jest się pomijanym, co? A teraz - Nevada cofnął się o kilka schodków i usiadł na krawędzi poręczy - ustalmy sobie jedną rzecz. Pomagamy sobie nawzajem i pracujemy razem, żeby ją odnaleźć. To oznacza, że wymieniamy się informacjami. Żadne z nas nie porywa się na samodzielne poszukiwania. Zawahała się przez moment. - To uczciwy układ. - Dobrze. A więc gdzie jesteś? Mieszkasz w domu ze swoim starym? Rumunia atrakcyjne - Na razie. To go zirytowało, ale nic nie powiedział. - Postaraj się wydobyć coś od sędziego. - Próbowałam, wierz mi. - Podeszła do krawędzi ganku i patrzyła na pole, gdzie trzy najlepsze klacze Nevady skubały trawę, a ich boki błyszczały w ostatnich promieniach słońca. - I? - Och, równie dobrze mógłbyś rzucać śnieżkami w ogień. wielki post 2022 - Wobec tego będziemy musieli spróbować czegoś innego. - Jestem zwarta i gotowa. Spojrzał na nią przeciągle. - W to nie wątpię. Serce Shelby miotało się w klatce piersiowej jak oszalałe. Co on, u diabła, sobie myślał, flirtując z nią, całując ją, zachowując się jak podrywacz? - No, to bierzemy się do roboty - powiedziała, udając, że nie widzi muskularnych ramion Nevady, jego opalonej, nagiej piersi i wyraźnie zarysowanych mięśni brzucha. Postanowiła też sobie, że pozostanie obojętna na widok ciemnych włosów porastających jego pępek tuż przy dżinsach, zdecydowanie zbyt nisko opinających jego biodra. - I może coś byś na siebie włożył, hm? - Zakłopotana? - zagadnął, szczerząc bialutkie zęby w bezczelnym uśmiechu. - Możesz sobie pomarzyć, Smith. - A żebyś wiedziała. O Boże. Spojrzeli na siebie. Światło słoneczne gasło. Przez krzewy mesquite i cedry skradał się zmierzch. Świerszcze już zaczęły swoją nocną pieśń. Shelby dostrzegła w oczach Nevady chęć uwiedzenia jej - chęć niepohamowaną, autentyczną i potężną. - Może lepiej nie mówmy o tym - powiedziała, marząc, żeby jej głos był mniej schrypnięty, a gardło nagle nie zrobiło się suche niczym zachodnio-teksański wiatr. Patrzył na nią, krzywiąc usta. Przez chwilę myślała, że znowu ją pocałuje. W oczekiwaniu na ten pocałunek wstrzymała oddech. Nagle poczuła duszność w płucach. Przeszedł przez ganek i otworzył przed nią podniszczone drzwi, które zaskrzypiały jakby w proteście. 42 - Wejdź, Shelby. Zafunduję ci piwo i wszystko obgadamy. rozporządzenie o ochronie danych osobowych - Piwo sobie daruję. Lepiej zajmijmy się planem odnalezienia naszej córki. - Jak sobie życzysz. Jakoś w to wątpiła. Nevada nigdy nie należał do osób, które słuchają poleceń; właśnie ta cecha charakteru sprawiła, że utracił policyjną odznakę. Weszła do środka, a za nią, z wywieszonym ozorem, Crockett, i, Nevada niemal bezszelestnie. - Mam black velvet albo Jacka danielsa - zaproponował, otwierając staromodną szafkę przy frontowych drzwiach. - Mowy nie ma. Wyciągnął opróżnioną w połowie butelkę, whisky. - Perrier? Chardonnay? - Bardzo śmieszne. Weźmy się do roboty.