- Nie. Myślę, że to sprawa osobista i że tajemniczy żartowniś podał nie
tylko mój prywatny numer telefonu. Zastanów się nad słowami Sancheza. Powiedział: „Pierdolę twoją martwą córkę w jej kurewskim grobie za pomocą pieprzonego białego krzyża". Dlaczego biały krzyż? Rainie zamknęła oczy. Wyobraziła sobie biały krzyż i aż ścisnęło ją w dołku. Zrozumiała, że nie powinna siedzieć w tym głupim motelu. Ni powinna tu siedzieć, udając, że biznes to biznes. Powinna być w domu Quincy'ego. Powinna tulić go tak delikatnie, jak kiedyś on tulił ją. - Arlington - powiedział zdecydowanie. - Ten człowiek nie tylko podał mój numer. Przynajmniej jednemu więźniowi powiedział, gdzie jest grób mojej córki. Sukinsyn. - Głos mu się załamał. - On wydał Mandy. Rainie czekała. Głos Quincy'ego brzmiał już trochę lepiej. Czuła, jak bierze się w garść, jak wraca jego opanowanie i pewność agenta federalnego. Cóż, potrzebował masek, tak samo jak ona. Zdziwiła się, jak bardzo zabolało ją zrozumienie tego faktu. Auto 62 A Zupełnie bez powodu znów pomyślała o małym słoniu biegnącym przez pustynię. Inne słonie kopnięciami powalały go na ziemię, ale on wstawał. Ostatecznie jednak szakale i tak go rozszarpały. - Myślisz, że mają jakiś związek? - spytała po chwili. - Co? - Telefony i wypadek Mandy. Ciekawe, że wcześniej nie wynająłeś kogoś do zbadania jej śmierci, zanim zacząłeś odbierać telefony z pogróżkami. - Nie wiem, Rainie. Może to po prostu okazja. Wielu ludzi nie ma nic lepszego do roboty oprócz żywienia nienawiści do mnie. Może usłyszeli o pogrzebie Mandy i doszli do wniosku, że oto nadarza się okazja do zabawy. Nieraz już bywało, że ktoś znajdował dostęp do osobistych informacji o jakimś agencie. Oczywiście, sprawa nie zataczała takich kręgów jak teraz, ale przecież żyjemy w epoce komputerów. - To mi się nie podoba - powiedziała Rainie. - Poza tym fakt, że San¬ chez wspomniał o Mandy... To mi wygląda na wskazówkę. - No... Nie wiem - odparł Quincy zmęczonym głosem. - Myślę, że taki związek musi istnieć. Po chwili myślę, że ogarnia mnie paranoja. Potem myślę, że po prostu jestem wytrwały. Ale nie... Nie wiem, nie jestem teraz sobą. Rainie zamilkła. Chyba powinna powiedzieć coś na pocieszenie, ale wychowała się w domu, w którym nikt tego nie robił. Trzydzieści dwa lata. Zabawne, jak wielu rzeczy nie potrafiła robić. - Rozmawiałam z policjantem, który był na miejscu wypadku - powiedziała, ponieważ podobnie jak Quincy'emu, najłatwiej było jej mówić o interesach. - Wykonał dobrą robotę. Uważam, że niczego nie przegapił. - Co z pasem? - Osoba kierująca... - zająknęła się, zszokowana obojętnością, z jaką wypowiedziała te słowa. Quincy się nie odezwał i tym razem cisza stała się złowroga, wielka czarna Kalkulator netto-brutto 2000-2021 - Wyliczenie pensji - Kalkulatory na INFOR.pl dziura między nimi. Rainie pomyślała nagle, że nigdy im się nie uda. Choćby nie wiem, jak się starali, po prostu nie potrafią. - Mandy zgłosiła uszkodzenie pasa na miesiąc przed wypadkiem - spróbowała jeszcze raz, tym razem łagodnie. - Umówiła się na wizytę w warsztacie, ale odwołała ją w ostatniej chwili. - Cały miesiąc jeździła z popsutym pasem? - Na to wygląda. - Dlaczego nikt jej nie zgarnął? Myślałem, że w tym stanie obowiązuje jakieś prawo dotyczące pasów bezpieczeństwa! Rainie nie zareagowała na ten wybuch.