Ostrożnie zamknęła za sobą drzwi.
- Dzień dobry, Shey! - Książę opierał się o jej harleya. Do diabła! - Co ty tu robisz? - zapytała, mierząc go ostrym spojrzeniem. Wyglądał aż za dobrze jak na kogoś, kto od wczoraj chodził w tym samym ubraniu i nawet się nie ogolił. Ten lekki cień zarostu na twarzy tylko przydawał mu uroku. Nie to, żeby jej się podobał. W żadnym razie. - Czekam na ciebie - odparł z uśmiechem. - To co masz dzisiaj w planie? Jest jakaś szansa, że spotkamy się z Parker? Shey uderzyło, że Tanner przestał nazywać Parker jej dawnym imieniem. Może jednak starania nie poszły na marne i zaczynało do niego docierać, że Parker nie jest Leczenie zespołu jelita drażliwego dziewczyną z jego wyobrażeń, nie jest dziewczyną odpowiednią dla niego. - Nie, nie pojedziemy spotkać się z nią. Ja muszę jechać do pracy, a ty skontaktuj się z ochroniarzami i zajmij się swoimi sprawami. - Nic z tego. Jeśli wybierasz się do kawiarni, to ja jadę z tobą. Zadbaj o higienę swojego snu - Czemu wreszcie nie spojrzysz prawdzie prosto w oczy i nie pogodzisz się z faktem, że nic tu po tobie? Wracaj do domu. - Obiecałem, że przywiozę ze sobą narzeczoną. I mam zamiar dotrzymać słowa. - Rozsądny człowiek wie, kiedy sprawa jest przegrana. - A dobry dowódca powie ci tylko, że walka jeszcze się nie zaczęła. - Och, przestań ględzić i wsiadaj. Pojazd czeka - prychnęła szyderczo. Tanner był zbyt spięty, by zorientować się, że to kpina. Uśmiechnął się i rzekł: - Po wczorajszej jeździe przyznaję, że harley to coś więcej niż tylko pojazd. To styl życia. Teraz on sobie z niej drwił. Spiorunowała go wzrokiem i podeszła do motocykla. Energicznie założyła kask. Może ze zbytnią przesadą. - Jak chcesz jechać, to siadaj! - Moglibyśmy po drodze wpaść do hotelu? Chciałbym się umyć i przebrać. Wyszłaś z domu tak wcześnie, że chyba będziemy przed czasem. - Hm... Dobra. Skoro mam być dzisiaj skazana na twoje towarzystwo, to wolę, żebyś przyjemnie pachniał. https://fashionistki/spodnice-hm-ktore-warto-miec-w-swojej-szafie/ - Miła z ciebie gospodyni. - Nie przesadzaj. Nie jestem gospodynią, raczej twoim stróżem. - Zawsze mnie wkurzało, że jestem bezustannie chroniony i wciąż ktoś się za mną snuje, ale tym razem wcale mi to nie przeszkadza. - Jesteś perwersyjny. - Może i tak, a może... Motor zaryczał, zagłuszając jego słowa. Shey wrzuciła bieg i ruszyli.