już ustalił im się zwyczaj. Niewinny,
bezpieczny gest. To, na czym obojgu zależało. Jednak wraz z pojawieniem się Pierce'a, coś się zmieniło. Czuła to wręcz namacalnie. Pierce podszedł do stołu, przy którym siedzieli chłopcy, i popatrzył na rysunki. - Wspaniale - rzekł z przekonaniem. - Bardzo ładne. Benjamin podsunął rysunek bliżej. - Tutaj jest dom. Tu jestem ja i ty, a tutaj Jeremiah i Amy. - Stoimy przy brzegu - domyślił się Pierce. - Tak. To rysunek, jak uczysz nas pływać. Specjalnie dla mamy i taty. Zobaczą, jak fajnie się bawimy. Nadal uczył ich pływać. Malcom szło Zasiłki całkiem nieźle. Tylko Amy zrezygnowała z nauki. Uznała, że tak będzie lepiej. Bliźniacy nie kryli rozczarowania, ale Pierce nawet nie mrugnął okiem. Nie próbował jej namawiać. W związku z tym ustalili zasadę, że nad wodę chłopcy mogą iść tylko z wujkiem. Pierce przykucnął obok Benjamina. Położył https://fashionistki/spodnice-hm-ktore-warto-miec-w-swojej-szafie/ mu rękę na ramieniu. - Śliczny rysunek. Waszym rodzicom na pewno będzie się bardzo podobać. - A mój? - Jeremiah nie chciał być gorszy od brata i podał wujkowi swoją kartkę. - Wiesz, co to jest? - Zaraz, zaraz... - Pierce popatrzył uważnie. - Ach, to jest callinectes sapidus. - Co powiedziałeś? - Zaskoczony Jeremiah zmarszczył brwi i wysunął koniuszek języka. - Wujku, no popatrz! Tu są szczypce, nie widzisz? A tutaj oczy. Przecież to jest krab! Pierce się roześmiał. - Właśnie to powiedziałem. Tak się ten krab nazywa. Greckie słowo callinectes znaczy „piękny pływak". A sapidus po łacinie znaczy „smaczny". Dziecko patrzyło na niego szeroko otwartymi oczami. Pierce potargał Benjamina po głowie i uśmiechnął się szeroko. Amy zerkała na niego ukradkiem. Wyglądał cudownie. Jego twarz i ramiona były ozłocone opalenizną. Spędzał z chłopcami sporo czasu na dworze. Pod opaloną skórą rysowały się mocne, napięte mięśnie. Odwróciła wzrok, próbując skoncentrować się na kolorowych kredkach leżących na stole. Mimo to co chwila bezwiednie zerkała na Pierce'a, który żartował z dziećmi. Te czarne włosy i intensywnie zielone oczy... dzieci byłyby śliczne. Wciągnęła powietrze, a na jej twarzy odmalowało się zdumienie. Skąd jej się biorą