mieszczan zadźganych we śnie, pociętych
ofiar pojedynków i ulicznych bójek. Otwiera szufladę i ostrożnie wyjmuje z niej czarny papierowy karteluch. Kładzie go obok talerza. Wraca do posiłku, ale oczy wciąż ma utkwione w wyłaniającym się z tła nagim ciele dziewczyny, zdziwionej nagłą wymianą rozkoszy na śmierć. 62/86 Dookoła łóżka walają się resztki uczty kochanków. Jak zwykle: wino, kłótnia, morderstwo. Gdzieś pomiędzy trochę pieszczot. Nic nie wskazuje, żeby z trupa dało się wyczytać cokolwiek istotnego dla śledztwa. – Zabił, ale nie zamordował – komisarz Auto mruczy ni to do siebie, ni to do szklanki, półprzezroczystej od odcisków tłustych paluchów. Odstawiają i chowa do szuflady wizerunek nieboszczki z Edenu. Przez chwilę się waha, czy nie wyciągnąć z niej kolejnego heliografu, ale wie, że wcale nie musi. Zatrzaskuje szufladę i sięga po nóż, by Kalkulator netto-brutto 2000-2021 - Wyliczenie pensji - Kalkulatory na INFOR.pl dokończyć sekcję ozora. Próbuje przy tym oddalić od siebie obraz lekko tylko wysmażonego, krwistego ciała, leżącego w pyle la Mouffe. Lang nie lubi takich nietypowych przypadków. Psują przejrzystą statystykę mordów za pomocą noża, pistoletu czy trucizny. Nie lubi 63/86 też paradoksów, które zmuszają do wysiłku jego zleniwiały mózg. A tu miał jedno i drugie. Mordercę, który zamiast wpisać się grzecznie w rubryczki powszechnie stosowanych form mordowania bliźnich, odurza ofiarę laudanum, obcina jej ręce, nasącza ubranie eterem i podpala niemal w środku miasta. Oraz niejakiego Adama Podhoreckiego, który – Lang powtarza raz jeszcze – nie jest zabójcą. – Więc kim? – Pan komisarz ma coś do mnie? – pyta Bergson, ale Lang nawet nie patrzy na podwładnego. – Strzelił, żeby biedakowi skrócić męki, i tyle – kontynuuje monolog, przeżuwając Szwajcaria poradnik kolejny kęs. – Akt łaski przypadkowego przechodnia. A jeśli tak, nie ma co dłużej trzymać go w Conciergerie. 64/86 – Więc go wypuśćmy, panie komisarzu – Bergson wcina się między kolejny łyk wina i potężne beknięcie. – Mówił przecież, że nie zna tego spalonego i nie widział podpalacza. – I nie pamięta, kiedy i dlaczego pociągnął za spust? I ty mu wierzysz? Idiota!